W domu utrzymanie wagi nie stanowi większego problemu. Praca, dom, fitness, zbilansowane posiłki – wszystko jest perfekcyjnie zaplanowane, w związku z czym funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku. Inaczej rzecz się ma z urlopem, wówczas dietetyczne menu wywraca się do góry nogami, a efekty takiej rewolucji widoczne są m.in. na bioderkach. Zdaniem naukowców częste podróżowanie sprzyja tyciu. Dlaczego tak się dzieje? Ile nadprogramowych kilogramów przywozi z wakacji przeciętny Polak?
Jak wygląda dieta na urlopie?
Wakacje to czas beztroski i relaksu, także w jadłospisie, w którym hurtowo pojawiają się przysmaki z listy tych zakazanych. Fakty, nikt nie umarł od urlopowych przyjemności, ale... wielu przytyło, czego dowodem są wyniki badań amerykańskich uczonych. Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem specjalistów podróżujący sporo czasu spędzają w bezruchu, np. w autobusach, samochodach, samolotach i jedzą co popadnie. Do najczęściej wybieranych wakacyjnych smakołyków należą: lody, gofry z dodatkami, drożdżówki, fast foody, smażone mięsa i ryby, grillowana żywność przetworzona, kolorowe napoje oraz spore ilości alkoholu. Rezultat? Dieta i intensywny trening po powrocie do domu. Nadprogramowy bagaż w postaci tkanki tłuszczowej przywozi większość Polaków – niestety, tylko nieliczni starają się jej pozbyć poprzez detoks, odchudzanie i ćwiczenia.
Urlopowe grzeszki a tycie
Wakacyjna dieta nie sprzyja utrzymaniu szczupłej sylwetki, a jeśli dodamy do tego inne grzeszki, kłopoty z wagą są nieuniknione. Jakie błędy przyczyniają się do tycia? Przede wszystkim jedzenie czego popadnie. Siadasz do stołu i zamiast zdrowego posiłku składającego się z pełnoziarnistego pieczywa, chudego twarogu i świeżego soku pochłaniasz całe góry ciastek z kremem, bułeczek z miodem lub naleśników z dżemem i bitą śmietaną. Mówisz, że wszystkiego trzeba spróbować i konsekwentnie realizujesz wakacyjne motto. Sprawę ułatwia opcja all inclusive, ponieważ jedzenie dostępne jest niemal całą dobę, a niektóre posiłki podstawione wprost pod nos. Małych przyjemności nie musisz sobie odmawiać, jednak z spożywanie dużej ilości tyczących produktów, niekorzystnie wpłynie na twój wygląd.
Podobnie jak podjadanie pomiędzy posiłkami, które wynika z braku jasno określonego planu dnia. A to spanie do południa, wycieczka, spacer, a to kąpiel w morzu i randka. I tak zamiast zjeść pożywny obiad, sięgasz po... słodycze, które zostaną z tobą w postaci sadełka. Kolejną skrajnością jest jedzenie dużych porcji posiłków. Niestety im więcej masz na talerzu, tym więcej potrzebujesz, aby zaspokoić głód. Upraszczając: jedząc dużo, rozpychasz żołądek, przez co systematycznie zwiększasz porcje. Zła wiadomość jest taka, że organizm kobiety jednorazowo potrafi zagospodarować 400 kcal. Jeśli twój posiłek liczy 800 kcal, wówczas 400 kcal idzie w bioderka i pupę. I urlop z głowy!
Waga po urlopie
Urlop postrzegany jest jako totalne nic nierobienie i przymrużanie oka na wszystko, co może zaszkodzić optymalnej wadze. Stąd przyzwolenie na spożywanie dużych porcji jedzenia, sięganie po niezdrowe przekąski i brak aktywności fizycznej. W ten sposób przeciętny Polak przywozi wakacji bagaż w postaci 2,5 nadprogramowych kilogramów. Oczywiście pod warunkiem, że czas beztroski nie przekracza 14 dni. Waga wzrasta proporcjonalnie do długości wypoczynku. Szacuje się, że przez dwa tygodnie urlopowania jedna osoba zjada ok. 2 kg tłuszczu i ponad 2 kg cukru, co daje co daje blisko 20 tysięcy kalorii. Aby spalić ten skromny zapasik, trzeba skakać na skakance przez ok. 32 godziny. Wniosek? Równowaga. Małe grzeszki nie szkodną, duże odkładają się na bioderkach.Nie musisz rezygnować ze wszystkiego, ale zachowaj właściwe proporcje pomiędzy tym, co zdrowe a tym, co bezwartościowe. Czy dla kilku łakoci zjedzonych na urlopie warto ryzykować cellulitem i pożegnać się z ulubionymi jeansami?
KOMENTARZE